Analizując portrety czy patrząc na rozkłady można w dużej mierze stwierdzić przede wszystkim zakres problemów, z jakimi dana osoba musi się w swoim życiu zmierzyć. Będą to bardzo różne sprawy, począwszy od poczucia braku akceptacji, poprzez zmagania bytowe czy zawodowe a skończywszy na problemach z samotnością czy brakiem miłości. Jednym z bardziej istotnych tematów życiowych jest w mojej ocenie nasz światopogląd, wiara i szeroko pojęty rozwój duchowy. I o tychże sprawach choć kilka słów.
Pomijając fakt, że w ogóle sam tarot opowiada o naszej drodze rozwoju osobistego i jest szczególnym jego miernikiem, to dodatkowo występują w nim karty, które wyjątkowo traktują na ten temat. Ich obecność w portrecie, bądź brak - będzie pewnym wyznacznikiem dla odczytującego, który powinien pozwolić się zatrzymać nad tym tematem i poszukać odpowiedzi. A pytania są oczywiście bardzo proste: jaki jest mój stosunek do Boga, do religii, co dla mnie znaczy rozwój duchowy. W mojej ocenie może on być po prostu bardzo różny i tak jak różne będą oblicza tarota – tak różne będzie też nasze podejście do wiary.
Zapytacie: tarot i wiara? Skąd taki pomysł, przecież Kościół powszechnie odrzuca tarot i spycha do roli grzechu. Z tym tematem nie będę w ogóle polemizować, jak każda wiara i nasza – chrześcijaństwo, ma swoje zasady. I ja je szanuję. Natomiast nie mogę powiedzieć, aby tarot nie był jednym z wielu narzędzi do nauki miłości. A przecież w wierze chyba o to chodzi? W ogóle w moim odczuciu wszystko w temacie rozwoju duchowego kręci się wokół należytego rozumienia słowa miłość, szczególnie na bardzo różnych poziomach. Pracujący z tarotem również tego doświadczają. Jest to rodzaj lekcji, z której jest bardzo trudno zrezygnować. A dotyczy miłości do siebie, miłości do bliskich i w szerszym znaczeniu – miłości do innych. Tym kim jesteśmy na co dzień, w jaki sposób podchodzimy do ludzi, których spotykamy na drodze, i jaki dajemy im przykład. Wszystko w gruncie rzeczy jest po prostu wyrazem naszej miłości, bądź jej braku. Przecież równocześnie zmagamy się również z próbami akceptacji, spraw, które nas oburzają, których nie tolerujemy lub które są wbrew naszemu światopoglądowi. Myślę, że te próby są również sposobem na zaakceptowanie świata jakim jest. A bywa piękny, kolorowy, ale i brutalny i zły. Wszak króluje w nim zarówno dobro jak i zło. Te prawdy się nigdy nie zmieniły. I życie na ziemi toczy się niezmiennie wokół tych samych tematów.
Popatrzmy więc na karty innym okiem i poszukajmy, które z nich będą nam mówiły o tym, że zarówno miłość – w sensie duchowym, jak i wiara są w życiu bardzo istotne.
Oczywiście pierwszą z takich kart jest karta Kochankowie, która już samym swoim brzmieniem naprowadza nas na skojarzenia z emocjami. I tak się też dzieje. Jest to karta, która będzie pokazywała, że miłość dla danej osoby jest najważniejsza. Stanowi ona motor do działania i podstawę do egzystencji. Niestety również, łatwo osobę z tą kartą w portrecie zranić, gdyż jej poziom wrażliwości na te kwestie jest szczególny. Bardzo wysublimowany. Oczywiście zaglądając równocześnie w karmę, możemy sobie pomóc w ocenie i poszukać odpowiedzi, dlaczego kod miłości jest tak istotnym tematem w całym życiu, natomiast tutaj nie ma wielu deliberacji, zawsze jest to problem z nieprzepracowaniem tego tematu. Czy to nie jest ironia losu, że ta najważniejsza sfera życia sprawia nam równocześnie tak wiele problemu? Myślę, że jest najtrudniejszą lekcją życia, ponieważ po prostu zawiera bardzo dużo składowych. Jest nam trudno tak całkowicie zaakceptować różne rzeczy, które nie są zgodne z naszym własnym światopoglądem. A miłość, której karta Kochankowie nas uczy jest miłością płynącą właśnie od Boga. To on za pośrednictwem Archanioła Rafaela uczy nas jak kochać i akceptować innych. Jest to miłość uzdrawiająca na wielu poziomach. Dlaczego? Znane jest nam powiedzenie „miłość czyni cuda”, a tak naprawdę na poziomie życia codziennego nie myślimy o tym, że kochając jesteśmy w stanie pomóc wyleczyć chorą duszę czy ciało innych. Doskonale wiedziała o tym Matka Teresa z Kalkuty. To ona uczyła miłości na tak wielu poziomach. Oddania, pomocy, troski i akceptacji.
Inną kartą, mówiącą o miłości tym razem duchowej, jest karta Wisielec. Karta często tak bardzo niedoceniana przez tarocistów, i traktowana dość jednostronnie. A przecież jest to karta, która pokazuje nam drogę do Boga i do zrozumienia jego istoty. Zawieszony na nodze z głową w dół pokazuje nam stan, kiedy należy się zwrócić w stronę spraw duchowych a porzucić doczesne. I tak jak apostołowie rozpocząć naukę rozumienia tego co nauczał Jezus, a przede wszystkim pójść jego drogą. Ale co to znaczy w kontekście naszego życia pójść drogą Jezusa? W moim rozumieniu to znaczy po prostu kochać i tą miłość przekazywać innym. Czy tutaj ma szczególne znaczenie czy będziemy to robili jako chrześcijanie, czy buddyści czy wyznawcy judaizmu? Myślę, że nie. Wyobraźmy sobie jaki byłby świat, gdyby po prostu wszyscy mówili językiem miłości. Marzył i śpiewał o tym John Lennon w piosence „Imagine”. To faktycznie wydaje się wielkim marzeniem, które raczej jest nieosiągalne, ale przynajmniej dobrze byłoby się starać.